— Małgorzata Mikos, Światło ponad mrokiem —
wiatr szumiał wśród wzgórz
czerwień zapłonęła nad horyzontem
Szła po śladach Jego stóp
krew znaczyła drogę
wsiąkała w kamień, w ziemię, w pamięć
a Ona niosła w sobie Jego ból
Stała w tłumie w milczeniu, gdy
słowa i rozpacz unosiły się w powietrzu
tuż pod krzyżem
Ocierała łzy –
a czas dłużył się w nieskończoność
On gasł kawałek po kawałku,
by nadzieja mogła się narodzić
cień krzyża pełznął po ziemi wraz ze słońcem
łzy Matki mieszały się z piachem
Światło, które tuliła w ramionach, umierało
znikało powoli
"Oto Twój Syn" – szeptał wiatr
cisza zamknęła czas w objęciach a
kamień był ciężki i zimny
noc bez gwiazd
Czy to już koniec? - pytali niebo, pytali ziemię
śmierć zdawała się triumfować nad miłością
lecz wiara mówiła: to dopiero początek
świt przyszedł cicho, jak westchnienie
wiatr poruszył liście i trawy i ziarnka piachu
niósł wieść i łzy wzruszenia
kamień – odgrodził dwa światy
lecz nie zdołał zatrzymać życia
Światło rozdarło ciemność i
przekroczyło granice śmierci
czerwień zapłonęła nad horyzontem
Szła po śladach Jego stóp
krew znaczyła drogę
wsiąkała w kamień, w ziemię, w pamięć
a Ona niosła w sobie Jego ból
Stała w tłumie w milczeniu, gdy
słowa i rozpacz unosiły się w powietrzu
tuż pod krzyżem
Ocierała łzy –
a czas dłużył się w nieskończoność
On gasł kawałek po kawałku,
by nadzieja mogła się narodzić
cień krzyża pełznął po ziemi wraz ze słońcem
łzy Matki mieszały się z piachem
Światło, które tuliła w ramionach, umierało
znikało powoli
"Oto Twój Syn" – szeptał wiatr
cisza zamknęła czas w objęciach a
kamień był ciężki i zimny
noc bez gwiazd
Czy to już koniec? - pytali niebo, pytali ziemię
śmierć zdawała się triumfować nad miłością
lecz wiara mówiła: to dopiero początek
świt przyszedł cicho, jak westchnienie
wiatr poruszył liście i trawy i ziarnka piachu
niósł wieść i łzy wzruszenia
kamień – odgrodził dwa światy
lecz nie zdołał zatrzymać życia
Światło rozdarło ciemność i
przekroczyło granice śmierci