Wierzycie w znaki i przeznaczenie?
Powiem wam, że odkąd zaczęłam pracę nad nową powieścią, dzieje się wokół mnie wiele wyjątkowych rzeczy. Rzeczy, których nie można ot tak wytłumaczyć. A jedna z takich niesamowitych rzecz wydarzyła się dosłownie przed chwilą.
Jak wiecie pracuję nad powieścią, w której fikcja literacka łączy się z prawdziwymi wydarzeniami. Obecnie jestem na etapie pisania kolejnego rozdziału, niełatwego rozdziału. Jest w nim scena podjęcia jednej z najtrudniejszych decyzji w życiu jednego z bohaterów – podjęcia ryzyka i próby pokonania setek kilometrów, by wrócić do domu, do Buska, do rodziny, od której nie miał żadnych wieści od wielu miesięcy. Napisanie tej sceny i odtworzenie drogi powrotu tego bohatera, mojego dziadka, nie jest dla mnie łatwym zadaniem nie tylko ze względu na emocje budzące się we mnie, ale przede wszystkim dlatego, że tworząc ją, muszę bazować na strzępkach usłyszanych wspomnień, ponieważ dziadek niechętnie wracał do tamtych dni.
Co więc się wydarzyło? Siedziałam akurat w ogrodzie, popijając kawę, a słońce wyglądało zza niewielkich chmur. Wsłuchując się w ptasie rozmowy, rozmyślałam nad tą sceną. W pewnej chwili uniosłam głowę i ujrzałam bociana na tle błękitnego nieba. Kołował nade mną. Po chwili obok niego pojawiły się trzy jaskółki. Zdążyłam zrobić dwa zdjęcia, zanim ptak zniknął w promieniach słońca. A wraz z nim jaskółki.
Dlaczego o tym piszę i uważam to za jakiś znak? Bocian znajduje się w herbie Buska, skąd pochodził mój dziadek i o którym piszę w książce. A jaskółki miały gniazda tuż pod dachem jego rodzinnego domu. To zdarzenie, które trwało raptem parę chwil uważam za znak. Dobry znak. Znak, że wspominając w książce miejsce „pod bocianem” jak mawiał dziadek, miejsce przejrzystych wód, niekończących się pól i łąk, pachnące fiołkami, ziołami i kwiatami, robię coś dobrego. Zachowuję cząstkę tamtego miejsca, tamtych czasów. Cząstkę mnie.
„Gdzieś w czasie” to powieść, w której fikcja literacka łączy się z prawdziwymi wydarzeniami i postaciami. Na tę chwilę jej tytuł roboczy brzmi „Gdzieś w czasie”, ale dopóki nie postawię ostatniego znaku, dopóki nie uznam, że powieść jest gotowa, tytuł może się zmienić.
Co mogę zdradzić, aby nie zdradzić zbyt wiele? Akcja dzieje się w teraźniejszości oraz w przeszłość (lata 30. i 40.), w kilku miastach (Gdańsk, Warszawa, Lwów, Busk), a opowiada o przyjaźni, miłości i oddaniu. O wspomnieniach, porzuconych marzeniach i nadziei na lepsze jutro.
Więcej o tej powieści znajdziecie na Facebooku w albumie „gdzieś w czasie” i na Instagramie pod #gdzieśwczasiezmm.
0 komentarze